Praca dodatkowa
Pamiętacie mój ostatni post o Top Model? Szczerze opisałam w
nim moje doświadczenia i doszłam do wniosku, że chcę więcej. Polubiłam takie
zwariowane doświadczenia i postanowiłam jeszcze trochę poszperać i coś znaleźć.
Może już niekoniecznie castingi! Zdecydowałam się na kolejne doświadczenie z
telewizją, zwłaszcza, że mieszkam teraz w w większym mieście i mam łatwiejszy dojazd do
tego typu miejsc.
Spontanicznie znalazłam agencję na Facebooku i zgłosiłam
się. Trwały akurat nagrania do programu. Nie jestem fanką tego typu programów, nie lubię oglądać telewizji. Ale co mi
tam, pójdę i zobaczę, jak to jest być statystą. Kazali nam przyjść kolejnego
dnia w bluzce w jednolitym kolorze (jak się później okazało sporo
osób przyszło w czarnych bluzkach we wzorki, których akurat mieliśmy unikać,
ale o tym później). Obiecali także zapłatę w wysokości 60 zł, którą wypłacali
po zakończeniu. To również będzie ciekawa kwestia, więc zapraszam do
przeczytania całości.
Musiałam jechać z przesiadkami. Najpierw tramwaj, później
autobus. Jakdojadę pokazało mi jakąś
dziwną trasę i wysiadłam za szybko. Także w budynku telewizji przyszłam już
zmęczona. Kazali nam przyjść na 11:00. Dali nam do przeczytania i podpisania
umowę. Nawet nie zdążyłam jej w całości przeglądnąć, bo już chcieli ją z
powrotem. Poprosili nas również o oddanie telefonów (sic!), żeby nie nagrywać
niczego w studiu. I od tej chwili byłam bez łączności ze światem.
Kazali nam szybciutko iść do toalety, bo przecież za chwilę
nagrywamy. No i teraz zaczęło się czekanie. A raczej katorga. Siedzieliśmy w
„poczekalni” 3,5 godziny, ponieważ były próby (?) w studio. Okej, czekamy,
czemu nie. Później szybko wszystko nagramy i do domku. Przynajmniej tak
myślałam. Wspomnę jeszcze, że sporo osób miało białe, wzorzyste lub czarne
bluzki. Ja poprzedniego dnia specjalnie kupowałam bluzkę w jednolitym kolorze.
Ale wychodzi na to, że niepotrzebnie!
W trakcie tych 3,5 godzin nie robiliśmy dosłownie nic! Po
prostu siedzieliśmy i czekaliśmy. Mogli nam kazać przyjść później, ale ok.
Jakoś to przeboleję. Dobrze, że rano wypiłam herbatkę i zjadłam śniadanko, bo
byłoby kiepsko. Aktualnie bardzo przestrzegam tego, ile płynów wypijam
dziennie. Zawsze zapisuję sobie w aplikacji, czy na pewno wypiłam około 2 litry
wody. To jest teraz bardzo ważne! Wzięłam ze sobą warzywka, bananka i jeszcze
kupiłam sobie obwarzanka na przystanku, który szczęśliwie był właśnie na
stoisku. Jestem zwolenniczką jedzenia pięciu, zrównoważonych posiłków dziennie.
Nie znoszę głodówek!
W tym momencie będę z Wami szczera. Nie wiem, czy
kiedykolwiek zgłaszaliście się do statystowania, ale to był mój pierwszy raz i
nie wiedziałam, jak to wygląda. Myślałam, że to może zająć około 6-7 godzin. W
końcu kazali nam być na 11:00. Nie będę kłamać, ale wyszłam stamtąd o godzinie
22:15? O 22:30 miałam autobus. O 23:05 ostatni tramwaj. Gdybym na niego nie
zdążyła, to kaplica. Następny był o 4:40… Kochani, to wychodzi, że byłam tam 11
godzin. 11 godzin pracy za, którą zapłacono nam 60 zł. To wychodzi 5 złotych za
godzinę. Odejmijmy sobie jeszcze pieniądze wydane na bluzkę, przejazd i
jedzenie. Opłaca się? Moim zdaniem nie. Szczerze podziwiam ludzi, którzy
zadeklarowali, że przyjdą drugiego dnia. Ja marzyłam, żeby już nigdy tam nie
wracać. Praca warta 5 złotych za godzinę? Ja rozumiem Top Model. To przecież
casting! Ale statyście się chyba płaci? Przecież w telewizji chyba nieźle
zarabiają, to statystom płacą marne grosze? Dziwne!
Podczas nagrań jednej osobie było słabo. Na przerwę
pozwolili nam wyjść dopiero po 18:00. W dodatku była bardzo króciutka i większość
osób nie miała przy sobie dużo jedzenia. No sorry, już mogliby nam obiad
postawić.
Wróciłam z bolącymi plecami, głodna, zła. Mogłam wyjść, ale
już chciałam poczekać do końca. Oj po tym, co tam przeżyłam nie wiem, czy
jeszcze kiedyś zgłoszę się na „statystę”.
Może ja akurat źle trafiłam i nie zawsze tak jest, ale
naprawdę byłam potwornie zmęczona. Tam było też sporo starszych osób, które
również cały czas stały. Podobno niektórym to odpowiadało. Cóż, co kto woli.
Moim zdaniem „praca” za 5 złotych za godzinę nie jest tego warta. Wydaje mi
się, że statystowanie w serialu wygląda nieco inaczej, ale nie jestem pewna.
Chyba przez najbliższy czas nie będę kombinować i szukać dziwnych ogłoszeń. Na
dzień dzisiejszy wolę dać sobie spokój z takimi męczącymi doświadczeniami.
Chciałabym Wam także trochę opowiedzieć o pracy hostessy,
którą niedawno otrzymałam całkowitym
przypadkiem. Jeżeli pracowałyście lub pracowaliście w tej branży (bo przecież
są również hości) to pewnie kojarzycie o co mi chodzi. Ja do tej pory nie
pracowałam jako hostessa, ponieważ w moim małym miasteczku nie ma takiej
możliwości. Pewnie hostessy zwykle kojarzą się Wam z degustacjami. Zwykle
chodzi tu o jakąś kawę, herbatę, soki. Czasami też o coś do jedzenia. Mi do tej
pory ta praca kojarzyła się wyłącznie z pracą przy stoiskach z jedzeniem w
dużych marketach. Nie wiedziałam, że jest coś takiego, jak „animatorka”. Ja
akurat mam pracę na weekendy i jest to branża alkoholowa. Niedawno rozmawiałam
z koleżanką, która już bardzo długo pracuje jako hostessa i nie wydaje mi się,
żeby była niezadowolona. Kiedyś proponowała ekspresy do kawy, karty kredytowa.
Powiedziała mi, że jej znajoma zarobiła w wieku 19 lat 20 tysięcy złotych. To
wydaje się nieprawdopodobne, ale możliwe, ponieważ dostaje się również prowizję
za sprzedany towar. Wydaje mi się, że oprócz zarobków, które są oczywiście zaletą,
dzięki tej pracy możemy się sporo dowiedzieć. Nawet o ekspresie do kawy! Już
nie musimy prosić w sklepie o pomoc, tylko sami potrafimy zdecydować, czy dany
produkt spełni nasze oczekiwania. Jest to całkiem fajna praca dla studentów lub
uczniów, ponieważ zwykle wymagany jest status studenta i praca jest najczęściej
w weekendy. A co ja mogę powiedzieć o swojej pracy? Wcześniej nie wiedziałam
kompletnie nic o alkoholu, aż do tej pory. Whisky kojarzyło mi się wyłącznie z trunkiem,
który pije się w serialach. A to czy coś jest blended czy single malt było dla
mnie kosmosem! Wiadomo, że nie jest to praca na stałe, ale sądzę, że jest to
ciekawe doświadczenie!
ja całe studia pracowałam jako hostessa :D w dni wolne i w weekendy :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie pracowałam jako hostessa, a o pracy statysty słyszałam bardzo podobne historie. Ale niektórzy chodzą, bo myślą, że zrobią karierę dzięki temu. Szkoda gadać.
OdpowiedzUsuńChciałam kiedyś zostać hostessa �� i bycie statysta tez wydawało mi się łatwa kasa.
OdpowiedzUsuńO matko toż to gra nie warta świeczki.
OdpowiedzUsuńSuper wpis :) Jeden spośród lepszych, masz dryg do pisania
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że chyba bym im coś zrobiła za 5 zł.
OdpowiedzUsuńDziady jedne.
A praca hostessy chyba jest ciekawa jak tak sibie czytam.
Ciekawy wpis.Bardzo.
pracowałam kiedyś jako hostessa, główwnie przy herbatach:D i w sumienie było aż tak źle, ale co do statystowania, niemiałam nigdy z tym nic wspólnego :D
OdpowiedzUsuńByłem kiedyś statystą w dość popularnej serii dla ciemnej masy, ale nawet godnie zapłacili, napoje i poczęstunek czekały na przerwach, które trwały 10min co 2,5h także nie tak źle ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj istnieje bardzo dużo ofert pracy zdalnej, z domu ;) Polecam zdecydowanie pracę przez internet :) Można sobie dorobić świetną sumkę pieniędzy ;)
OdpowiedzUsuńja jednak wolę pracę jako hostessa w Krakowie, stale współpracuję z tą samą agencją, więc nie narzekam na brak zleceń ;) taka praca dodatkowa jest jednak bardziej stabilna niż bycie statystą czy modeling
OdpowiedzUsuń